Udało się...
...tylko tak krótko, na szczęście przedłużę wypowiedz na kolejne linie wierszy, bo jest co opowiadać.
Poprzedni post namawiał na uczestnictwo w II Dniu Sportów Ekstremalnych w Siedlcach , zapewne nie przez powstały post przyszliście tego dnia na plac w centrum miasta ale cóż, zawsze lepiej napisać "plan na dziś" niż o nim zapomnieć. A plan był na prawdę niecodzienny. Wysokość także.
Ekstremalnie, czyli jak?
Myśląc chwilę, odpowiedz nasuwa się jedna- to więcej niż normalność.
Pokazy motorów i czterokołowych bestii na wyłączonej dwu pasmówce w centrum, odznaczały się głośno na uszach obserwatorów i osób zwykłych, stojących z przypadku przed taśmami bezpieczeństwa- głośno i niebezpiecznie, jedna chwila która jak nie raz, szybko nie przemija. Wychylałem się nieco miedzy nimi, one w pędzie centymetrami od butów omijały mnie , wiatrem na włosach dawały poznać że to mi się nie śni.
Bardziej bezpieczne, lecz tylko dla obserwatorów były deski i pośrednio po nich, dwukołowe rowery ściągające fale deszczu skacząc na rampach i po przeszkodach jakby miały zawieszenie na grawitacji globu. Wybijając się poza rozsądek nierzadko spadając na dwie nogi. (myśl) ekstremalne czyli wielce inne niż wszyscy pozostali wykonać by potrafili .
Kończąc na wacie cukrowej i bungii gdzie o ile to pierwsze kosztowane było smakiem na wysokości zwyczajnie wśród traw i kostki brukowej o tyle skok bym wyższym sprawdzianem. Mierząc wskazania serca można byłoby posądzić je o lekkie nieopanowanie w biciu lub pukaniu ( czyt. trzaskaniu o klatkę piersiową ) Prawda jest taka, 43 metry to nie to samo jak skok w piach po wybiciu się na bieżni, niewytłumaczalnie- nie ważne ile bym pisał, wszystkiego co czuje osoba przed, w trakcie i zaraz po skoku nie opiszę.
Po części bywa tak,
-zapięcie, ściskanie rzep na nogach by przypadkiem nie prześlizneły się one i z samą liną bez Ciebie poleciały
- transport na górę, za pierwszym razem po pięciu metrach zamykasz oczy by nie widzieć zbyt wiele
- skok, a może bardziej powiedzieć; przygotowanie do czynności która wyglada jak wpływanie swoim ciałem na powietrze
wypchnięty przez instruktora , lecisz ( myśląc przez chwilę - cholera a jeśli ta lina spadnie przede mną ;) )
Zwykła wolność, zupełne nic, następnie chwilowe szarpnięcie i efektowne dyndanie na elastycznej taśmie w rytm krzyczanych przez Ciebie słów
....w moim wypadku było to podwójne doznanie, na górze jedną dłonią zdjęć układanie i z braku ręki która kurczowo poziomu trzymała , brodą ogniskowej zmienianie -żeby zoom był :)
Podsumowałem, można powiedzieć że na jednym wdechu, się wygadałem.
a kończąc zdanie imprezy, podczas pokazów i zbierania datków na zawodników "Dajcie Im" przeze mnie przez mikrofon krzyczane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz