Zapisy!

Jestem FOTOGRAFEM WŁAŚNIE DLA CIEBIE! Jeśli chcesz pamiątkę na lata, PISZ do mnie! Zaczaruje te zdjęcia ;)
Zdjęcia z wesel, studniówek, chrzcin, sesje zdjęciowe, eventy i wiele wiele innych!
i tel. 693-169-096 MAIL : foto@musiej.pl Facebook: www.facebook.com/MusiejFoto
STRONA : WWW.MUSIEJ.PL

czwartek, 13 sierpnia 2009

"Lady Spring"



Był to dzień który nie nadawał się pod organizacje jakiejkolwiek sesji, pochmurne wnętrza nieba zasłaniały słońce, wiatr który pomiędzy letnie ciepło wplatał odrobinę zmarzliny. My nadal w domu, przyjechaliśmy niedawno, przed napływem tych chmur. Jednak dlaczego rezygnować ze zdjęć z powodu zwykłego braku pogody przecież wszystko pozostałe co trzeba w tą chwilę jest. Janka i ja, staliśmy niemrawo koło Izy - modelki, odłożyliśmy torby ze stylizacją w środku, chwila zastanowienia. I jest. Robimy makijaż, a potem wszystko na przód, słońce zastąpimy blendą ( tą od strony złotej) a aparat działa niezależnie od słońca, ma baterię.

Wychodząc i z tego założenia, mimo brakujących paru stopni Celsiusza i mokrej po-deszczowej trawy wyszliśmy, na jak to się potem okazało rześkie powietrze. Mokro, z tym słowem wyszedłem na przeciw wciąż stojących dziewczyn, upadając po raz pierwszy przed nimi w poszukiwaniu kadrów i tu skwitowanie abym nie zaglądał zbyt głęboko ( z racji tego że była w spódnicy, miałem prawo uważać że nie były to słowa które obiłyby się echem w powietrzu) I już wiedziałem że przeciwko mi jest także kobiecość której w żaden sposób nie mogłem zanieczyścić. Nie uważacie, że tekst zaczyna przypominać jeden z tych dłuższych wywodów autora serii Harlekina? wracając do akcji, jedyne na co spoglądałem ten chwili to stopy, już nie pierwszej czystości co można tłumaczyć ( "w sumie to dwór") ;)


Wróciliśmy do domu, myśląc że nic gorszego przytrafić się nie może. Pomyliłem się, to tak jak z tym upadaniem. Zawsze chwilę po tym gdy leżysz na ziemi, jeszcze w miarę w czystej postaci przybiega domowy pies, który rzuca się na Ciebie , myśląc że leżysz tam dla zabawy i tarmosi Cię za przedramiona niczym pluszową zabawkę. Ją to bawiło, mnie średnio.

W zamkniętej przestrzeni, o tyle dobrze że czysto było. Uff... By w końcu doczekać zdjęć które były jak końca dawka środka na pobudzenie , dostarczana do Ciebie drogą naoczną. Nie wiem czy tak można, ważne że niepożądanie działało ( głupie słowo zastąpię : środek uboczny) Wytrzymałem, wszystko jak leci , stojąc, leżąc. Trzy stany skupienia i jak to mówią najlepszą jak dotychczas sesję w moim życiu. Ale czas nadal mam, będzie lepiej - wiem o tym.



400 zdjęć wyjętych z aparatu i na żadnym nie ma mnie, przełom
lub oznaka że aparat trzymałem ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz