
Kiedy pierwszy raz spojrzałem na nią, ledwo wydusiła ze swoich ust "hej" przestraszona, czy to sytuacją czy miejscem. Skinęła głową w dół, nie odzywając się. On mówił że się rozkręci....nie mylił się. W ciepłym domowym pomieszczeniu zaczeliśmy chwilę po tym przygotowania. na sofie rozrzuciła stylizacje. Po pięciu minutach dopasowania kolorów krojów i ciepłoty materiałów, wybraliśmy dwie które zrealizujemy. Zabrałem się za malowanie, ona....przerażenie w oczach. I moje standardowe pytanie które zwykłem zadawać w takiej sytuacji " pierwszy raz maluje Cię facet?" mhm.....poszła odpowiedz i lekkim wytrzeszczem przerażenia. Opis brutalny....ale Olu tak tak, było na początku ;)
Potem całkowicie odmieniona, przypasowany makijaż, wychodząc na zewnątrz odmieniona. "A teraz się rozluźnij, w sumie to możesz się nawet porzucać na śnieg - będą efekty" Tym ją przekonałem do fajnej atmosfery, uśmiechu....baaa, szczerego śmiechu i ututłania się w świeżym puchu, dopiero co napadanego śniegu. Była cała biała,a gdy mówiłem że coś przy ujęciu nie wyszło. Że chcę dubel, bez zbędnego ociągania wstawała z uśmiechem na białej twarzy i powtarzała. Nieco później do tych zdjęć włączyłem także i jego - który przez ten czas był jedynie obserwatorem. Po wypiciu redbula, popalając papierosa - wpatrywał się z poczuciem i wybuchami śmiechu. Chwila potem, oboje byli tak samo biali, we włosach przyczepione kupki ugniecionego śniegu, robiąc aniołki każdą z kończyn.



Było git. p.s Muszę się pochwalić, cały wizaż zrobiłem JA :D




Świetna sesja, naprawdę zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń