Od czego by zacząć... gdzie jest koniec, o ile już doszedł mnie. Jak podczas gotowania w kotle czarownic, stoję obdarty z życia jako przystawka do większego cudu, jak ten nad Wisłą. Wariujcie, przecież to jest w miarę normalne, jak wszyscy którzy się nie chcą do tego przyznać.
A wiec, piątek i myli kierowcy naszych kochanych składów MPK, wmawiają że nie ma studenckich, a ja jak głupi muszę wierzyć. Przecież nie jechałem już od 3 lat ,tym czymś bującącym na stu-kółkach. Zaczynając od miasta i swego czasu najdłuższej podróży na nogach( tych własnych) od niepamiętnych czasów, bez samochodu to jakby nogi brak. I niech ktoś teraz mi wmówi że wysmarowanym w smarach od samochodu jest sexy. Zastrzelę ma miejscu, lub parę kroków z boku, gdzie popadnie.
Dalej, piątek jakby to on skończyć się nigdy nie umiał, trwa nie przerwanie, jak zatwardziały armagedon i tylko i wyłącznie nad moją głową. Feng Shui a jeszcze do niedawna nie wiedziałem że to pomaga, teraz mnie już nic nie jest w stanie zdziwić- myślicie , po cholerę dodałem o "fenk szuj". O to zapytać trzeba by było moją mamę. I pana który siedział na dole, tylko po co?
Jak pozytywka, gra w uszach. Tak życie, kręci się i cały czas czymś nowym to stare zagłusza. Mega szybko , by nie stwierdzisz że prędko...ale do tego dojdę, o ile jutro nie obudzę się z nowym materiałem na tekst głównego bohatera " a jutro, będziemy podbijać cały świat"
W najbliższych dniach , moje podbijania będzie bardziej "z buta" i tak dookoła aż oczy zbłądzą.
Samochód, to przez sesję, tą najlepszą ....o niej jutro, bo jest o czym mówić :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz