
"Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj.." jako rytm na całą noc sylwestrową w moim wykonaniu, tym razem jako jeden z nielicznych razów - zdjęcia które wstawię na bloga, są niewykonane przez mnie z racji tego że sam na nich występuje. Wyjątki się zdarzają, ale są tylko po to by potwierdzić tą regułę.
Sylwester w Mińsku, u Kuby w domu. Z tą całą jak to nazywa Klaudia - patologią Siedlecką.
Trwał on jak wszędzie, do końca roku 2009 i południe pierwszego dnia nowego roku. Poza odpalaniem sztucznych ogni zrealizowaliśmy inne projekty tj. "nauka latania z lądowaniem", odrywanie reklam "Twix'a", wyścigi z kieliszkiem dookoła pokoju - w tej dyscyplinie brałem udział tylko ja. Największym zainteresowaniem cieszyło się jednak śpiewanie, wszystkiego co popadnie, tak samo jak i zdecydowanie inaczej, na dwie gitary i nierówne głosy -w tym zwyciężyli wszyscy , a w nagrodę mogli się jeszcze napić ;)






Ogółem, jeśli by ktoś chciał podsumować ten dzień, największe straty w żywności okazały się być po stronie czekolady mlecznej i wódki - tylko to drugie nie jestem pewien czy można by było zaliczyć do pożywienia. To chyba zależałoby od wprawy żołądka i formy przygotowania. Ale na ten temat porozmawiamy innym razem. Szczęśliwego Nowego Roku ;)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz