
Klimonty wieś położona parę kilometrów od Mordów i około 20 km od Siedlec. A ku głębszemu sprecyzowaniu leży o parę poślizgów samochodem stąd. Jeśli mówimy o zimie, trudno tam trafić, a jeśli mówimy o dojeździe tam samochodem - uzbroić się trzeba w nie lada wytrzymałość i silny charakter. Wjeżdżając w las który dzielił nas tylko od celu, można było pomyśleć że to najdłuższe 500metrów w moim życiu. Gibiąc samochód na koleinach pozostawionych przez duże samochody i traktory pobliskich rolników, przepaławialiśmy grudy oblodzonego śniegu w poszukiwaniu wyjścia... który jak na złość nie nastąpiło prędko.



A o dziwo, gdy oczy wszystkich zwrócone były w kierunku wizyjnego wpadania nas w zaspy śniego, ujrzeliśmy światełko w tunelu, albo co lepiej obrazuje - koniec naszej podróży i przystanek w którym można było odpocząć. Wszystko działo się w niewielkiej świetlicy, na uboczu wsi. Wiedzieliśmy że zabawa trwa w najlepsze, gdy zza rogu budynku z hukiem i zgrzytami wylatywał ciągnik z uczepionymi do niego ogromnymi saniami. Czas się aklimatyzować, zjeść coś i bezwładnie siąść ten pierwszy raz od dawien dawna na sanki ( banan śnieżny) Co najciekawsze, w czasie mrozu - człowiek nie odczuwa strachu, w tejże chwili zdawało to być najlepszym z możliwych. Pierwszy, drugi ...kolejny, przemarźnięty do szpiku kości z mokrymi rękami, twarzą wracałem w miejsce zbiórki czekając na kolejny szalony kurs przez pola. To nic że kierowcami zawsze okazywały się osoby lekko "po przejściach z grzanym winem" , to nic że śnieg spadając marzł od razu na twarzy i to nic że z prędkością 50km/h upadłem na śnieg tracąc 2 sekundy z życia , w niepamięci. Liczyła się przygoda, której w żadnym wypadku nie może dostarczyć nam miasto. I tu się zgodzę, drogi mają fatalne, odcięci od cywilizacji ...ale trzeba im przyznać - umieją się bawić ;)
Scena z życia gdy to poczułem się jak porzucony na Syberii: " którędy do osad ludzkich? O tam, wskazała mi palcem" w takim tempie szliśmy spory kawał przez zasypane pola, tylko dlatego że kierowca ciągnika nie zorientował się że przed nim jest rów z wodą i zakopawszy się w nim po koła. Kazał nam iść przed siebie, aż do momentu spotkania innych ludzi.






Klimat z pochodniami: W pełnym biegu gdy nie widzisz co przed tobą, gdy nie wiesz gdzie jesteś...czułeś klimat nocy, przeświecany pochodniami z ropą i muzyką z tranzystora. Do następnej stacji z ciepłym grzanym winem, kiełbaskami i żurkiem.
Nie można powiedzieć że zima jest zła. Można znaleźć w niej też dobre strony. To jedna z nich :)
i o. ( niezapomniany moment gdy chrześniak poganiał się z wafelkiem w ręce w samym śródku śnieżycy. Był szczęśliwy ;) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz