
Hasło: "Żydowska ulica" z tymże w tych czasach jest ona nią głównie z nazwy - nazwałbym to zwykłym brukiem z co nie gdzie usytuowanymi starszymi kamienicami z czerwonej cegły. Jednakże trafiliśmy na bardzo ciekawą porę dnia, gdzie słońce niemal chowało się za parterową zabudową przed nami. Szybkie poganianie - wychodź, ucieka słońce. Przyniosło rezultaty, bo w tej sesji nie chodziło o makijaż co bardziej o ciekawe przedstawienie tejże sukienki ( bezcennej z nazwy)
Zdjęcia obyły się bez wkładu w nią, oświetleniowca - zacne słońce było dla nas łaskawe, lekko spoczywając na twarzy Izu. Takie światło zdarza się tylko przez chwilę, a jakże lubiane jest przez fotografów. To teraz powinienem krzyknąć i ja: Też je lubię!
Wychodząc spoza zarośli,pełzających ku ziemi wielkich porośli z zardzewiałych siatek. Skierowałem swój (posępny) wzrok na bramy, myśląc sobie w duchu ( no to teraz się zacznie, już ja znam to towarzystwo- dadzą mi w łeb i po aparacie, a co najgorsze i po zdjęciach) A co tam....pomyślałem, i szybkim krokiem przedreptałem w ich kierunku. Co się okazało....bardzo sympatyczni ludzie, pozwolili robić zdjęcia, nie czepiając się do niczego - a i częstowali piwem, zachwalając jednakowo "Ty to będziesz dobrym fotografem, rób tak dalej" W każdych ustach brzmi motywująco.
Po takich przeżyciach, można powiedzieć dnia codziennego - wróciliśmy w bliskie nam strony. W dom. By cieszyć się z efektów i wspominając to co żeśmy przeżyli ( żyjemy)
(podziękowanie dla chłopaka ze zdjęcia za udostępnienie miejsca i miłą rozmowę)


Chodźcie na sesje, koniec z siedzeniem w domu. Przyjmę każdego, bierz chłopaka/dziewczynę pod rękę i chodź na foty!!



Podobają mi się zdjęcia Izy pośród drzew ale dałabym ją bardziej w głąb nich (jeżeliby się dało). A na (mieście), to hmmm bardziej w ruchu by się przydały lub podpierając się jakiejś kolumny czy pomniku, który nie stoi za wysoko ;)
OdpowiedzUsuń