Zapisy!

Jestem FOTOGRAFEM WŁAŚNIE DLA CIEBIE! Jeśli chcesz pamiątkę na lata, PISZ do mnie! Zaczaruje te zdjęcia ;)
Zdjęcia z wesel, studniówek, chrzcin, sesje zdjęciowe, eventy i wiele wiele innych!
i tel. 693-169-096 MAIL : foto@musiej.pl Facebook: www.facebook.com/MusiejFoto
STRONA : WWW.MUSIEJ.PL

niedziela, 14 czerwca 2009

Wylizane ucho :)




Mogłem posądzić pogodę o to, że padać będzie jeszcze dzień, a tu nie. Entuzjazm wyjścia na trawę podbudował mój nikczemny uśmiech ( jak to mówią niektórzy- jednak bym nie do końca im wierzyć).

A ja myślałem że skorzystam z wiosny, przynajmniej z jej pogody- od parunastu dni korzystałem jedynie z jej wody. Hm. dzieci w Afryce na pewno by się cieszyli, ale czy ja muszę? Dlatego, miało szczęście ten wiosenny czas, że od wczorajszej burzy przestał już lać i wyszło wymuszone słońce. A mnie nie dało utrzymać się w domu, niczym dziecko przebierałem nogami, czekając na moment zdjęcia kapci i wyruszenia w ogromny świat - którym swego czasu było moje podwórko; nikt wtedy nie narzekał. Ha...byłem dalej, w parku

W parku, żeby pogadać wiecej, niż robić extra wyśmigane grawitacyjnie zdjęcia - nie ten czas a miejsce jakby nie przystawało mi w rękach. Po prostu chciałem wyjść, no i wyszedłem bliżej, dalej- jednak gdzieś. Wśród ludzi, zwierzyny - ja.


Siedliśmy na nieco jeszcze mokrej trawie- jakby jeszcze musiała mi przypominać o tej burzy z nocy. Bez skrępowania, najwyżej trochę metrów kwadratowych terenów zielonych wyginie, co pośród człowieczeństwa jest niczym. Do siadania też trzeba mieć odwagę, a jeśli trafisz na kupę.


Odpoczywam( tzn. może nie teraz, a bardziej wtedy) trochę zimno było a komary gryzły jak ludożercy po naszych przegubach, z czasem małe dziecko zaczęło kopać piłkę z ojcem, psy ganiały za patykami- niby bardzo rodzinnie. Tylko my zatrzymani na obserwacji - jak wywiad z trawy widziany.

...już tej piłki nie ma (swoją drogą zastanawiam się jak pies mógł pomylić ją z patykiem) Owijała mu się wokół zębów, a on nie mogąc ją dogodnie chwycić, denerwował się jeszcze bardziej. W końcu...bang. I po wszystkim, zabawa też się skończyła

Popychadełko piłki się rozwyło...


Pies widząc że z niej nic nie będzie upatrzył sobie kolejny cel- mnie. Na całe szczeście że lubie je( mowa o psach, a nie lizaniu językiem po uszach- i do tego momentu chodzi za mną pytanie: co on przed tem zjadł? ;) ) Nie wnikam już, bo będzie śmierdziało


Słoneczny, nie pachnący dzień :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz