Słońce czuje, wprawdzie nie w takiej sytuacji jak bym chciał, ale zawsze coś.
Odwiedziliśmy Wolę Suchożebrską, to był moment gdy miałem okazję spędzić więcej czasu z mamą.
Może praca to nie miejsce na rozmowy, a jeśli to tylko rozmowy o sprzedaży, kupni i wynajęciu. Chciałbym wynająć czas dla nas na prawdziwą rozmowę której nie zabierze nam nic i nigdy. Korzystam z tego dostałem- czyli trzech godzin, jako fotograf wnętrz i negocjator cenowy - to prawie jak syn.
Przed domem kręcił się tłum (10 osób, kręcących się na jednej nodze nie mogąc złapać poziomu)
"Panie nie można nam, kręcić won" - możliwe że to nie alkohol ale parzące słońce spowodowało niegramatyczne zdania. Tłumaczmy tym. A najbardziej w oko (te fotografa oczywiście)
Przed domem był płotek a przed nim uśmiechnięta rodzinka która pieliła ogródek, mężczyzna wyciągnął kosiarkę z komórki i zaczął krążąco zamiatać ostrzami trawę. U nas nazywają to koszeniem - u nich to taniec tangokoszący
...i Balbina o której nie mógłbym zapomnieć. 30 lat ma za sobą i jeszcze chodzi o własnych siłach - szczęściara. A może powiedzieć kaczka, tylko czy wtedy przypadkiem kogoś nie obrazi ? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz