Nowa twarz w naszej portfoliowej zawiłej opowieści. Agnieszka bo tak jej na imię. Odnalazła się gdzieś na gg, podczas okupowania przeze mnie miejsca przed komputerem. Tego samego tygodnia wykonaliśmy sesję, złożoną - pierwszą na tyle urozmaiconą stylizacyjnie. Ha... te mangowe sukienki które wyglądają jak czerwone ( i tu nie jest to opinia mnie jako faceta,ale też innych którzy patrzyli się w ten kolor)
Zaczęliśmy od lekkiej scenerii poza miastem, na rozruch mimiki twarzy. Z czasem przygotowań gdzie to ja przez jedyną chwilę podczas tej sesji się nudziłem. Nie wiedząc co robić, zacząłem backstage tworzyć ( co efektem będzie kolejny post) Potem szybkie przemiejscowienie lekko wyćwiczonej już twarzy, zgodnie z całą resztą - w miasto. Zatrzymaliśmy się na ulicy Sienkiewicza, by tam spełnić jedną z moich wizji obowiązujących na ten dzień. Wprawdzie byliśmy u siebie, w mieście, lecz nie wiedzieliśmy czego możemy się po tych kamienicach spodziewać. Początkowo wchodząc powoli, może też z lekkim przerażeniem - potem już odważniej, schodek po schodku. Otworzyły się drzwi - w pośpiechu powiedziałem moją z góry nauczoną kwestię: "Dzień dobry, jesteśmy z Tygodnika Siedleckiego, przygotowuje reportaż" odpowiedz padła równie szybko: " A...dziewczyna lata i nasza kamienica" Pani przeszła na dół rozentuzjowana faktem robienia zdjęć, schodząc wdzięczna zapaliła jeszcze światło ;)
I tu pierwsza zaleta( ta nieformalna) Agnieszki - jest lekka i na tyle zwinna że wejdzie wszędzie, okno, parapet, balustrada....jeszcze chwila i mogła by latać w powietrzu, co te sesje robią z ludźmi. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu, bo jej sie podobało ;)
Wychodząc na wolną przestrzeń ostateczne zdjęcia w metropolii ulic siedleckich a dokładniej jednej, z której jak na złość jezdziły samochody. Ale udało się. To nic że każdy przystawał na chodniku, patrząc co się dzieje. Widząc chudego człowieka który wygodnie usiadł sobie na środku jezdni.Wielką sesje z Agnieszką (tancerką, wokalistką, aktorką a przede wszystkim osobą stąd) uważamy za zamkniętą, tą tak, licząc tym samym na kolejną ;)
Przystanęliśmy przy "jezusie" gdzie uśmiechnęła się po raz ostatni. Po raz ostatni...do obiektywu tego dnia. Włalaaa ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz