
Podczas pełnionej przeze mnie pracy często wykonuje moje obowiązki na dworze, jeżdżąc po różnych miejscowościach , odwiedzam zapadłe w czasie kamienice, bloki mieszkalne i dużo obszarowe obiekty przemysłowe. Jest jedna wspólna cecha przy większości z tych miejsc - psy. Od tych zwyczajnych, dużych małych przez mieszane gatunki, przydomowe "szczekające kostki". I jak zawsze to co u tkwi w mojej pamięci z tych spotkań to spojrzenia przydomowych opiekunów - szczere oczy w których widzimy każdą, nawet najmniejszą emocje. Przywiązane do drzewa przy budynku czy pod strzechą garażu, spoglądają z nadzieją i po trochu może i ze strachem. Te kanapowe, których całe życie przebiegło w czterech kątach małych mieszkań są już chyba znudzone tym samym, monotonią przejścia z kuchni do pokoju i na przydomowy trawnik. Każde są inne - czasem to po nich poznaje prawdziwą naturę właściciela a mojego klienta .




Może lekko niepoważne to wszystko brzmi. Może jak to na mnie - wszystko wygląda zbyt mało realnie lecz w tym coś musi być. Przynajmniej odrobina prawdy. W końcu najpierw koncentruje się na oczach ludzi dopiero potem by porównać, spuszczam wzrok z kierunku zwierząt. Praca praca praca...swoją drogą zimno się zrobiło. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz