
Poniedziałkowa aura, od samego początku nie przekonywała do siebie, gdy to koło godziny popołudniowej 14-stej spotkaliśmy się przy wejściu do parku. Włosy wszystkich rozwiewały się w różnych kierunkach, pamiętam że przed moim wyjściem na sesje stacje 24-h trąbiły o wichurach na starym kontynencie, wiało, ale show musi trwać. Z taką zasadą upchnąłem ich w aucie i szybko zabrałem się za umalowanie obojga. Myśląc sobie równocześnie: gdyby to wiatrowi zebrało się na wianie, jedyne co zostanie nienaruszone to makijaż na twarzach. Wspierając się tą tezą, z uśmiechem wspierałem ich żartem i moimi dociekliwymi półsłówkami: trzymajcie się mnie, aparat to wasz dobry przyjaciel - uśmiechajcie się do niego i zachowujcie się tak jak zwykliście się zachowywać podczas waszych spacerów. Romantyczność chcę zobaczyć! Z daleka wykrzykiwałem, wymachując na ślepo rękami. ;)





Kasia i Adrian, początkowo nieco stremowani z każdym kolejnym krokiem w głąb parkowej alejki zdawali się rozluźniać i przyzwyczajać do obecności mnie i dźwięku robionych zdjęć. Kasia co raz pod nosem powtarzała: przestań mnie rozśmieszać, na co ja zazwyczaj miałem jedną sprawdzoną odpowiedź - a jak wyobrażasz sobie zdjęcia pary? ze smutkiem i trwogą? Jasne że musi być na nich uśmiech i zadowolenie rozlewające się na całą twarz.
Z czasem zapomnieli o mnie, zapomnieli także o śniegu który mógłby być nie do zniesienia - gdyby nie to że zdjęcia jakie robiłem, były ich wspólnymi. Dało się zauważyć że ich wzrok skierowany był niemal bezustannie na siebie i te uśmiech...które swoją promiennością rozświetlały pochmurne niebo. Wspierani sobą nawzajem, mogli przenosić góry i do nieba dostać z każdym wyciągnięciem ręki. W każdym z ich kroków, tak i na zdjęciach widać że są zakochani.
Dziękuje za udaną współpracę i szczere uśmiechy ;)







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz