Kocie oczy powstały po twórczym tworzeniu paciek żółto- oranżowych na twarzy Anity. Niczym lampart - ktoś nadmienił, i tak poszło. Temat przewodni, zatem już jest- teraz w razie rozwinięcie słowa, warto przejść do meritum. Sesja Siedlecka - wyszliśmy z "lasowych" kadrów, robiąc coś bardziej "glamour - fashion" ale z pazurem ( no i tu kolejne skojarzenie z kocim) Miejsce? Wyszło podczas jazdy...myślę sobie fajny drewniaczek, warto tam sfocić coś, kogoś z kimś. Zaparkowaliśmy na pobliskim parkingu " no to się rozbieraj..." polecał rozkaz, z uśmiechniętych ust. Na partyzanta przygotowywaliśmy się do wstępu w obdrapane mury i odstające zadrami deski oszalowanego "niby retro domu"Aneta, wbrew moim początkowym myślom, umiała całkiem nieźle wczuć się w sytuacje i pokazać ciekawy fashion. Pamiętając o wciąż wałkowanym " uwaga na biodra, pływasz w powietrzu - lekko, delikatnie" łamała się przed kadrem w różnych postaciach - cztero-wymiarowo. Jak mówiła na początku, o lekkiej fobii do zdjęć. Tego nie było widać podczas finalnej próby. Cóż tylko życzyć sobie nadal tak "umiejętnie nieumiejętnych" modelek, z którymi wyjdzie więcej niż się spodziewasz. Jest moim pierwszym z serii zaskoczeń, pozytywnych zaznaczę ;)
Wyszło nieźle, kobieco - i inaczej niż zawsze. Chciałbym podziękować za uważne słuchanie moich słów, uczenie się na bieżąco - razem ze mną i za tą cierpliwość do moich szalonych pomysłów.
Wizaż zawdzięczam Izie, która wpisuje się w stały skład moich przedsięwzięć ;)
Jutro dalsze przygody!




Bardzo fajne trzecie i ostatnie zdjęcie oraz miejsce bardzo ciekawe:) Widzę że ostatnio się rozszalałeś i coraz więcej wpisów.
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia nic w sobie nie mają. Zero emocji.
OdpowiedzUsuńNo wg mnie zero jakiejś mimiki. Bardziej jakby chciała pokazać ubranie, niż siebie samą. Wygląda jakby była manekinem w sklepie. Ale miejsce przyznam też mnie zaciekawiło :P
OdpowiedzUsuń