
Spokojnie zebrałem się do wizażu, twarz miała delikatną, bez większych zgrubień i defektów. Mniejsza praca podczas obróbki toteż już dzisiaj mogę efekty tej sesji pokazać. Magda - bardzo miła, roześmiana dziewczyna ze stolicy, i tu ku mojemu zaskoczeniu pracująca w nietypowym dla kobiet zawodzie. Jeździ autobusem miejskim. Mówi że przez dłuższy czas szukała pomysłu na siebie, na tą chwilę kieruje się już własnych dobrze dobranym kierunku. Dopracowuje oczy, jeden kolor- później dopełnienie kolejnym. Poprawiam i znów lekko ścieram w kącikach. Pyta się spod jakiego jestem znaku:" aa rak, raki są perfekcjonistami" I miłe zaskoczenie, zawsze byłem na tyle spontaniczny że nie patrzyłem na perfekcję bo mój umysł na to nie pozwalał. Wstajemy, zabieram drugi obiektyw do moich hawajskich spodni, pod pachą duża blenda: " To teraz możesz się przyzwyczajać do obiektywu, pochodź sobie nieco a ja porobię trochę testowych zdjęć" Takie postawienie sprawy gwarantuje że po pół godzinie, osoba nie przejmuje się już obiektywem i zaczyna być jak najbardziej naturalna. U mnie naturalność droższa od pieniędzy.

ps. To nic że w ostatniej fazie zdjęć, siadłem na mrowisko- wszystko to było warto. A te moje kocie ruchy gdy otrzepywałem się z czerwonych zabójców- bezcenne.






Ale morda
OdpowiedzUsuń