
Dzień może i smutny, może i refleksyjny- ale myślę że najważniejsi w tych chwilach są Ci którzy jeszcze żyją i potrafią dawać radość danych chwil. Babcia opowiadająca odległe czasy w których mama była mała, Mycy którego w dzieciństwie nazywali partyzantem - wiecznie umorusany piaskiem. Te młode twarzyczki chrześniaka i jego siostry którzy z roku na rok, mówią więcej, są głośniejsi i od życia biorą to co na daną chwilę im się należy - doświadczenie.
Żyje w ferworze rodzinnego skupienia, witam się z dziadkiem leżącym na cmentarzu, żegnam się i obiecuje sobie że za rok też tutaj będę.
Marcel urósł... ;)









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz